Emocje nie mają zbyt dobrej sławy w naszej kulturze, która niesie przesłanie, że czucie i doświadczanie pewnych emocji jest delikatnie mówiąc nieodpowiednie lub wskazuje na słabość. Już jako dzieci często mogliśmy usłyszeć np. nie bądź taka emocjonalna, złość piękności szkodzi, chłopaki nie płaczą, bądź twardy jak skała, nie przesadzaj to tylko mała rzecz, nie bądź taka sentymentalna itp.
Odcięcie się od uczuć to nie tylko efekt wychowania w kulturze, która uczy nas je ignorować, zaprzeczać, umniejszać czy “zamieniać” na inne. Może je wywoływać przeżyta trauma, która wbrew częstemu jej pojmowaniu nie musi wynikać z ekstremalnych wydarzeń. Często jest to skutek długotrwałej przemocy emocjonalnej, niedostatecznej opieki w dzieciństwie czy innych trudnych doświadczeń życiowych lub nawet bycia świadkiem przemocy wobec innych.
Nie ma takiej opcji, że długotrwale odkładamy emocje na bok i z miejsca “czystego” umysłu działamy w świecie i jest nam dobrze. Prędzej czy później samo umysłowe obrabianie rzeczywiści doprowadzi do problemów zdrowotnych, relacyjnych, poczucia pustki i niespełnienia i szeregu innych.
Emocje są nieodłączną częścią procesu myślowego i kognitywnego, ponieważ wpływają na to, jak myślimy, przetwarzamy informacje i podejmujemy decyzje. Nasze doświadczenia emocjonalne wpływają na nasze postrzeganie świata i nasze zachowanie w nim. Podobnie proces decyzyjny jest po pierwsze procesem emocjonalnym, a w dalszej kolejności umysłowym. Kiedy podejmujemy decyzje, uwzględniamy nie tylko informacje, ale również nasze emocje i wartości.
Jedną z ról emocji jest nadawanie sygnałów, informowanie nas o tym co się z nami i wokół nas dzieje. I to jest proces niezależny od naszej woli. On zachodzi czy tego chcemy czy nie. Emocje powstają w mózgu, ale wywołują reakcję w ciele. I niezależnie od tego czy mamy na nie zgodę czy ich chcemy i tak będziemy je przeżywać na poziomie ciała.
Wyobraź sobie, że w mieście o bardzo dużym natężeniu ruchu samochodowego ignorujesz sygnalizację świetlną i jedziesz na czerwonym, stoisz na zielonym. Wyobraź sobie, że zakrywasz święcąca się kontrolkę na tablicy rozdzielczej samochodu informującą o niskim poziomie oleju silnikowego, zużytych hamulcach czy niskim ciśnieniu w oponach.
Jak się z tym czujesz?
Wypieranie takich informacji zużywa spore zasoby energii, a konsekwencję dla naszego bezpieczeństwa i zdrowia są nieuniknione. Mówię tu oczywiście o nawykowym i długotrwałym tłumieniu, nie krótkotrwałym “odłożeniu” ich czucia po to, by w najbliższym adekwatnym momencie je rozpakować i wysłuchać.
Emocje i uczucia są takimi samymi sygnałami. One same pełnią bardzo pożyteczną funkcję.
Na przykład czucie złości może nas informować o tym, że nasze granice zostały przekroczone. Poprzez to, że weźmiemy ją pod uwagę, pozwolimy sobie ją czuć, będziemy z nią w kontakcie mamy większą szansę ochronić siebie i zareagować w sposób bezpieczny dla innych, aż dwie korzyści.
Opór czy chęć nieczucia przejawiają się głównie w stosunku do trudnych emocji, zwanych powszechnie, choć niesprawiedliwie, negatywnymi. To tak jakby samo zapalenie się czerwonego czy pomarańczowego światła czy jakiejś kontrolki było negatywne.
To co sprawia, że tak postrzegamy np. złość, gniew, smutek, lęk to nasz intelektualny osąd sytuacji i obrony przed czuciem. Naturalnie, nie korzystamy wtedy z funkcji informacyjnej tych emocji, a długotrwale wypierając i tłumiąc je reagujemy na trudną sytuację np. zamrożeniem, walką, ucieczką, czyli mechanizmami przetrwaniowymi (3F).
Chcesz szybko poczuć jak to jest?
Jest bardzo wiele metod, które pomagają w tym procesie. takich które odnoszą się do pracy z ciałem i psychiką jak np. mindfulness, metoda Lowena, oczywiście psychoterapia, masaże i wiele innych. Warto odnaleźć własną drogę.
Wypróbowałam wiele metod i każdej coś zawdzięczam. Najpełniej jednak doświadczyłam mocy powrotu do czucia uczuć i ciała w podejściu integrowania oddechem (Szkoła CUUD). Jest to bardzo delikatny, skuteczny i trwały sposób integracji doświadczenia w sferze uczuć, ciała, ducha i umysłu, w którym czułym przewodnikiem jest oddech.